Każdy z nas ma miejsce, w którym czuje się bezpiecznie. Gdzie żadne nasze zachowania nie wydają się nikomu niczym niezwykłym i po prostu możemy bez przeszkód być sobą. Nie zawsze jednak stać nas na taki komfort i czasem, tak po prostu musimy wyjść między ludzi, zmienić miejsce, odkrywać to, co czeka nas za obdrapanymi murami i trzeszczącą bramą. Tylko czy zawsze jesteśmy gotowi, by zdobywać nowe? Czy można przygotować się na coś tak nieoczekiwanego, jak życie?
Gdzieś na uboczu, w mało uczęszczanym miejscu, stoi niezwykły dom. Zarówno sam budynek, jak i jego mieszkańcy są wyjątkowi. Całe domostwo tętni życiem, wszędzie czuć czyjąś obecność i widać stwory, które muszą być, pojawiać się tam za sprawą jakże bezkresnej magii. W tym niezwykłym i niepozornym miejscu mieszka sobie Bożek z rodziną. Moi drodzy, cóż to za wyjątkowa społeczność. Prócz chłopca można tam również spotkać jego mamę, dwóch wujków, Licho, Zmorę i potwora mieszkającego pod łóżkiem, który czasem tylko kradnie kapcie.

Można by tak długo wymieniać, gdyż dom ten jest pełen nietuzinkowych stworzeń, istny raj dla kogoś o bezkresnej wyobraźni. Stąd też Bożek nie bardzo wie, dlaczego nagle musi pójść do szkoły i poznać tych wszystkich ludzi mieszkających po drugiej stronie bramy. Tylko jak opuścić swojego anioła stróża? Nie czuć przytulania potwornych macek i słuchać pozornego szumu, dźwięków domu, w którym spędziło się całe życie? Mały chłopiec będzie musiał się przekonać co czeka go za bramą i jak do licha poznać nowy świat, gdy ma się swoje sekrety?
Och, jaka to była niesamowita przyjemność. Spotkać się z twórczością Marty Kisiel kolejny raz i mieć z tego taką frajdę. To powieść dla czytelnika w każdym wieku. Pełna humoru i ciekawego przekazu. Wciągająca od pierwszych stron, załamująca czasoprzestrzeń i budząca całe pokłady wyobraźni.
Od czego by tu zacząć, gdy wszystko zasługuje, choć na chwilę uwagi? Bohaterowie są niebanalni i nieziemscy. Ich przekrój tylko potwierdza moją tezę, że każdy podczas czytania Małego Licha odnajdzie w sobie moc wyobraźni i wewnętrzne dziecko. Dzięki barwom, jakie przebijają się przez wszystkie postaci, nie ma mowy o nudzie. No bo jak można się nudzić, gdy za kompana codziennych zabaw masz prawdziwego anioła z alergią, na strychu mieszkają niemieckie zjawy a w piwnicy potwór, który jest świetnym kucharzem.
Pełna magii i humoru powieść, która idealnie nada się na wieczorne wspólne czytanie. Przystępny język i świetny, niezwykle lekki styl zapewnią wam mnóstwo radości. Jednak to nie tylko ciekawa i magiczna historia. To przede wszystkim opowieść o tym, jak ważna jest akceptacja, zarówno ta przez otoczenie, jak i ta, którą odnaleźć musimy my sami. Dom Bożka to schronienie dla wielu różnorodnych postaci, które nie muszą martwić się o to, czy pasują do danego miejsca i czy są akceptowani. Autorka nawet w wydaniu dla młodszego czytelnika zachwyca, historia jest niezwykle dopracowana i pobudza wyobraźnie. Opisy zachwycają, a tematyka jest mądra i wartościowa.
Małe Licho i tajemnica Niebożątka to opowieść o przyjaźni, która kształtuje nas każdego dnia. To historia, która uczy nas, jak ważna jest tolerancja i akceptacja. Pokazuje nam, że pomimo trudów, jakie napotkać można na drodze ku dorosłości, każde dorastanie kiedyś się kończy i później wydaje się czymś błahym.
To jedna z tych książek, które trzeba poznać, a jeśli można te wspaniałą chwilę dzielić z dziećmi, to tym bardziej mówię, że warto i alleluja!
Marta Daft